Trzy dni w Rzymie

Trzy dni w Rzymie

grudzień 2019

When, while the lovely valley teems with vapour around me, and the meridian sun strikes the upper surface of the impenetrable foliage of my trees.

Krótki pobyt w Wiecznym Mieście

Najlepsze wyjazdy to chyba takie nie do końca zaplanowane. W grudniu 2019 pojechałam na kilka dni do Włoch. Ramowy plan obejmował: trzy dni w Rzymie czyli Koloseum, Watykan, Fontannę di Trevi i jej słynne tłumy, Schody Hiszpańskie, jeden dzień ruiny w Pompejach oraz wizyta w Neapolu czyli uliczka z Szopkami Bożonarodzeniowymi jedynymi w swoim rodzaju na świecie i… mecz Ligi Mistrzów. Wszystko co ponadto – to moje. 🙂

W tekście podaję w skrócie gdzie byłam, trochę cen czy wskazówek. Zdaję sobie jednak doskonale sprawę, że z powodu panującej aktualnie (kwiecień 2020) pandemii koronawirus, część z nich (np. ceny) może być w momencie gdy to czytacie – nieaktualna.

A zatem… czas na Rzym (o Pompejach Można przeczytać tutaj: WKLEIC LINK , a o Neapolu tu: WKLEIC LINK )

Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie części lub całości informacji, zdjęć w formie elektronicznej lub jakiejkolwiek innej bez zgody autora zabronione.

Wyleciałam z Warszawy wczesnym rankiem – o 9:00 lądowałam już na lotnisku Rzym Fiumicino. Stamtąd pociągiem ruszyłam do centrum Rzymu (bilet 14 Euro)…

Plan na trzy dni

Chciałam dotrzeć w niektóre miejsca dwa razy, aby przekonać się jak wyglądają w świetle dziennym i wieczornym.

Za każdym razem było pięknie i fascynująco. Wieczorem gdy było dużo ludzi, gwar, śmiechy. ludzie jadący na skuterach i rano, gdy miasto dopiero się budziło (potrafiłam ruszyć z hotelu przed 7:00). Dużo chodziłam od czasu do czasu zatrzymując się na jedzenie lub kawę. Podziwiałam architekturę – budynki o których nie miałam jeszcze takiej wiedzy jak teraz. Doczytałam wiele rzeczy dopiero później podczas opisywania zdjęć. 

Myślę jednak, że dzięki temu mogłam zająć się swobodnie zachwytem nad miastem zamiast zajmować się odhaczaniem w przewodniku (którego zresztą nie zabrałam ze sobą) punktów „wartych zwiedzania”. Dzięki temu pozostał też pewien niedosyt i chęć by wrócić tam jeszcze raz.

Trzy dni w Rzymie w pigułce

Dzień pierwszy: w oczekiwaniu na zameldowanie w hotelu odwiedziłam Bazylikę Matki Boskiej Śnieżnej. Przed Bazyliką jest kontrola bezpieczeństwa jak na lotnisku. A w Bazylice – co sprawdziłam dopiero potem – relikwie żłóbka świętego. Po ogarnięciu noclegu ruszyłam – pieszo oczywiście – do Koloseum, Forum Romanum i na Palatyn – tu także trzeba liczyć się z kontrolą bezpieczeństwa. Wszędzie jednak – także w kolejnych miejscach, przebiegała ona szybko i sprawnie.

Dzień drugi: Watykan (Bazylika + wejście na kopułę), Piazza Navona, Panteon, wieczorem: Piazza Venezia, Fontanna di Trevi, Schody Hiszpańskie, Stadio Olimpico.

Dzień trzeci: Fontanna di Trevi, Panteon, Piazza Navona, Campo di Fiori, Watykan (bez zwiedzania, cel: Anioł Pański z Papieżem), II Presepe dei Netturbini – czyli wyjątkowa, rzymska szopka, dzielnica Trastevere, Most Cestiusza, Most Fabrycjusza, Teatr Marcello i ponownie Piazza Venezia ze względu na uroczystość Spelacchio.

15 praktycznych wskazówek

  1. Warto lecieć w grudniu. Temperatura: od 7 stopni do około 18-20 w ciągu dnia gdy świeci słońce. Jak ktoś jest zmarzlakiem przyda się czapka i szalik. Kurtka jesienna, ale z tych cieplejszych. Lekki deszczyk był tylko w jeden poranek, ale już o 8:00 świeciło piękne słońce.
  2. Uważam, że warto mieć hotel blisko dworca Termini (ale od strony starego miasta) bo:
  • łatwo dostać się z i na lotnisko
  • blisko do metra
  • Termini jest też pętlą autobusową. Na tejże pętli są m.in dwa autobusy, które zawiozą Was do Watykanu bez przesiadki ( w inne miejsca pewnie też 😉
  • pieszo też wcale nie jest tak daleko do Koloseum czy Watykanu

Okolice samego Termini bywają jednak niebezpieczne szczególnie w godzinach późnowieczornych i nocnych.

3. Komunikacja miejska – jest Roma Pass, której zakup poza możliwością darmowych (czyt. bez limitu po zakupie ) przejazdów komunikacją daje dodatkowo zniżki do niektórych muzeów. Dlatego dobrze jest zastanowić się nad tym jak chcemy poruszać się po mieście i co chcemy zwiedzić. Ja nie chciałam czuć się uwiązana i obowiązkowo wchodzić do różnych miejsc na zasadzie „bo mam to w cenie” więc zrezygnowałam z zakupu. Co do pojedycznych biletów na transport – warto uważać – bilet na 100 minut niekoniecznie oznacza możliwość przesiadki z autobusu do metra czy nawet do innego autobusu… Do tej pory tego nie rozgryzłam (internet mówił jedno, ludzie tamtejsi drugie, a rzeczywistość trzecie 😉 ) i wyszło mi, że przynajmniej raz jechałam na gapę.

4. Żeby pozwiedzać warto wychodzić na miasto wcześnie rano. W sobotę do Watykanu ruszyłam około 6:45 używając autobusu przy dworcu Termini i na miejscu byłam już kilka minut po 7:00. Plac św Piotra był prawie pusty, a wschodzące słońce pięknie go oświetlało. Dodatkowo gdy ustawiłam się do kontroli bezpieczeństwa przed wejściem do Bazyliki, byłam może piąta w kolejce. Gdy opuszczałam Bazylikę koło południa, kolejka była o wiele dłuższa niż rano – tak z 20 razy. W niedzielę rano też obrałam kierunek Watykan (bo Papież), ale tym razem pieszo. Dzięki temu oglądane dzień wcześniej w porze popołudniowe-wieczornej Piazza Navona czy Fontanna di Trevi obejrzałam w zupełnie innym, porannym świetle, a także z  dużo mniejszą liczbą ludzi.

5. Wejście do Bazyliki św. Piotra jest oczywiście darmowe, ale na kopułę już płatne. Możecie wybrać jedną z dwóch opcji:

  • płacicie 10 euro i część trasy pokonujecie windą. Drugą część stanowi 217 stopni w górę. Ja wybrałam tę opcję gdyż na plecach niosłam aparat fotograficzny trochę większy od tego w telefonie. Przy okazji – schody są dość wąskie, a za poręcz służy ściana, w przypadku posiadania większego aparatu foto warto go dla własnej wygody schować do plecaka.
  • płacicie 8 Euro i pokonujecie na nogach 537 schodów w górę i podobną ilość w dół.

6. Zejście z kopuły jest poprowadzone inną drogą. Taką, że na dachu Bazyliki natkniecie się na sklep z pamiątkami, sklep z jedzeniem oraz będziecie mieć możliwość wrzucić pocztówki do skrzynki na listy. Zdaje się, że schodząc nie skorzystacie już z windy, ale tego do końca pewna nie jestem.

7. Watykan warto zwiedzać w dzień gdy nie „występuje” Papież. Jest mniej ludzi. Ja w tym celu byłam w sobotę. Gdy udałam się do Watykanu w niedzielę gdy jest modlitwa Anioł Pański – kontrola bezpieczeństwa była prowadzona już przy wejściu na plac. Wchodziłam około godziny 10:30, kolejka była trochę dłuższa niż dzień wcześniej podczas wchodzenia do bazyliki, ale wszystko przebiegało sprawnie. Na koniec gdy się rozejrzałam – było tyle ludzi, że chyba wielu nie wpuszczono na plac.

8. W Bazylice dostępny jest przewodnik audio po polsku. Jednak o ile dobrze pamiętam dopiero od godziny 8:30. Byłam wcześniej więc nie czekałam na niego zatem o treści i przydatności nic nie powiem.

9. Jeśli chcecie zobaczyć Piętę z bliska – gdy ja byłam to bliżej można było podejść dopiero po godzinie 9:00.

10. Grób Jana Pawła II położony jest w drugiej nawie po prawej stronie od wejścia i tego dnia gdy zwiedzałam Bazylikę (nie wiem czy tak jest zawsze) nawa dostępna była dopiero od 9:00

11. W ogóle w nawach Bazyliki często odbywają się małe nabożeństwa. Wtedy nie można tam robić zdjęć, a przy wejściu stoi człowiek, który pilnuje by można wejść tylko na modlitwę. Nabożeństwa te odbywają się bez mikrofonów więc są prawie niezauważalne dla zwiedzających.

12. Fontanna di Trevi – wieczorem był tłum. Rano – byłam około 7:00 – tłumu nie ma, ale jedyna nie byłam…

13. Jeśli chcecie jakieś lokalne pamiątki typu limoncello czyli włoski likier cytrynowy – nie kupujcie w sklepach z pamiątkami. Zajrzyjcie np na Campo di Fiori. Nie wiem czy codziennie, ale na pewno w niedzielę od rana jest tam targ różności – lokalne napoje, przyprawy, makarony, wyroby z drewna, itp itd…

14. Schody Hiszpańskie – jakiś czas temu wszedł zakaz siadania na nich. I faktycznie – na schodach stoją porządkowi, którzy przy użyciu gwizdków przywołują nieposłusznych do porządku (acz widziałam takich, którym usiąść i zrobić zdjęcie udało się 😉

15. Jeśli cenicie swoje kubki smakowe to decydując się na skonsumowanie słynnych lodów włoskich nie wybierajcie smaku Limoncello. Nie. Stanowczo nie 😀

Zapraszam do drugiej części włoskiej podróży:

a
architecture
Poprzednie Pityful a rethoric question ran over her cheek
Następne Dla studenta
woman

Comments are closed.

Prawa autorskie zastrzeżone. Copyright reserved.